Zaczęły się dopiero co, a już jesteśmy w połowie ferii! Jak to możliwe?
To dlatego, że nie mamy ani chwili na nudę! Rano – zbiórka, przypomnienie tego, co nas czeka, trochę czasu na drugie śniadanie i już trzeba wychodzić, by zdążyć na tramwaj, który zawiezie nas do Urwisowa. No i koniecznie pamiętać trzeba o ciuchach na przebranie, bo harce w sali zabaw dla dzieci mają to do siebie, że jest się mokrym tak, jakby ktoś wrzucił nas do wody.
Przeciskanie się przez tunele labiryntu, zjazdy do basenu z piłeczkami, skoki na dmuchańcu wymagają dużo energii, a i radochę z tego mamy ogromną!
A jak już o wodzie mowa, to proszę bardzo – basen w Tuszynie. Najlepszy dla nas: małych i dużych. Niecka rekreacyjna bezpieczna dla wszystkich, więc można bawić się do woli albo pozjeżdżać krętą rurą wprost do wody, albo odpocząć w błogich bąbelkach jacuzzi.
Jakoś tak dziwnie dzieje się po naszych tuszynowych kąpielach, że jesteśmy zawsze głodni jak wilki, więc gdy już wysuszymy się dokładnie zaczynamy okupację basenowej kawiarenki, w której są najlepsze na świecie zapiekanki.
Nowy dzień i nowe atrakcje. Tym razem Jump Planet, czyli trampoliny i najwyższe, najdalsze, najfajniejsze skoki, które mogą nam się przytrafić. Oj, tu też można się zmęczyć i wyrzucić z siebie wszystkie złe emocje.
Trzy super dynamiczne dni za nami, więc czas na coś zupełnie innego. Wybraliśmy się do teatru lalki i aktora „Piccolo” w Łodzi i wpadliśmy w bajkowy, kolorowy, pełen przygód, śmiechu i niesamowitych sytuacji świat piratów i Kapitana Hooka. Oj , było o czym opowiadać w domu!
Ale jak to? To już piątek? Dobrze, że piątek. Czekaliśmy na ten dzień, bo przecież w planie mamy kino i McDonalda. I teraz pytanie: co fajniejsze – „Lego Przygoda II” w kinie czy kinder zestaw w MaCu? Na szczęście nie musieliśmy wybierać. A i zmęczyć się solidnie mieliśmy okazję, bo nasze Panie uważają, że po Pabianicach poruszać się można tylko pieszo, dlatego też przetrenowaliśmy sobie solidnie nogi. Nie szkodzi – odpoczniemy przez weekend.
